Mikrofon Blue Yeti

BLUE YETI: Recenzja mikrofonu po 3 latach używania

2 września 2020
ok. 4 minut czytania

Zwykle pisząc nowy tekst zaczynam od wymyślenia samego tytułu. Tym razem nie było inaczej. Miałem świadomość, że Blue Yeti jest ze mną dość długo, jednak nie chcąc być gołosłownym, przeczesałem mój kanał w poszukiwaniu daty pierwszego materiału nagranego na tym sprzęcie. Okazuje się, że minęły już ponad trzy lata odkąd aktywnie z nim obcuję. Myślę że to całkiem sporo i mogę śmiało podzielić się wrażeniami.

Ile taka przyjemność w ogóle kosztuje?

Nie będziemy się oszukiwać, pieniądze to zazwyczaj jeden z ważniejszych czynników przy jakimkolwiek zakupie. Stąd też wyjaśnijmy sobie od razu, na dzień pisania tej recenzji ceny nowego urządzenia wahają się od mniej więcej od 500 do 700 zł. Trzy lata temu podczas mojego zakupu widełki prezentowały się bardzo podobnie, więc myślę, że w najbliższym czasie wiele się tu nie zmieni. W przypadku używanego sprzętu – który swoją drogą bym odradzał, szczególnie „w ciemno” bez dokładnego sprawdzenia – można dorwać sprawny egzemplarz od około trzech stówek.

Dlaczego akurat Blue Yeti?

Choć nie jestem znawcą dźwięku, moje uszy uwielbiają dobry dźwięk. Taki też wybrzmiewał z Blue Yeti, którego w tamtym czasie używało mnóstwo największych polskich YouTuberów. Ci z nich, którzy poprawnie poradzili sobie z jego konfiguracją (o tym będzie później) brzmieli ciepło i czysto. Bas również był na odpowiednim poziomie i o ile użytkownicy do swojego sprzętu nie krzyczeli – całość składała się na naprawdę przyjemny w odbiorze efekt.

Info: Jeśli jesteście krzykaczami, zamiast mikrofonu pojemnościowego, lepszym wyborem może okazać się tzw. mikrofon dynamiczny.

Co więcej, jako kompletnego amatora, mikrofon zachęcił mnie funkcją plug and play. Za sprawą interfejsu USB nie musiałem bawić się w dokupowanie żadnego dodatkowego sprzętu i wiedziałem, że mój mikrofon powinien działać porównywalnie do innych tego typu – przed zakupem obejrzałem sporo testów, posłuchałem – to na słuchawkach, to głośnikach… I efekt naprawdę mi się spodobał.

Pierwsze wrażenia

Spokojnie, nadal doskonale je pamiętam! Był to mój pierwszy poważniejszy zakup związany z wprawdzie amatorską, ale jednak działalnością na YouTube. O samym opakowaniu chyba nie ma co opowiadać, bo po prostu wyjąłem zawodnika wraz z kablem i odłożyłem pudełko do szafy na ewentualną czarną godzinę – spoilerując, takiej nie było, nie musiałem go nigdy nigdzie odsyłać (i oby tak dalej). Po podłączeniu  mikrofon od razu zadziałał, choć nie idealnie…

Tryby

Blue Yeti z tyłu posiada pokrętło umożliwiające przełączanie trybów wykrywania dźwięku. W zależności od zastosowania powinniście wybrać jeden z czterech trybów – warto przetestować każdy i określić się samemu, ja do nagrywania podcastów sugeruję dwa:

CARDIOID – na tym trybie głos brzmi moim zdaniem najciekawiej, najpełniej. W mojej opinii nadaje się świetnie do podcastów, dźwięk jest bardzo głęboki, jednak trzeba dbać o to by siedzieć centralnie naprzeciwko urządzenia, jeżeli lekko się przechylicie podczas nagrywania – słuchacze korzystający ze słuchawek mogą to przestrzennie wysłyszeć, co niekoniecznie im się spodoba.

OMNIDIRECTIONAL MODE –  tryb z którego korzystam najczęściej (szczególnie na luźniejszych streamach), dźwięk jest chyba najbardziej realny, nie ma przesadnej głębi i nie słychać większych różnic w Waszym położeniu, co może być dużym atutem, szczególnie w przypadku dłuższych nagrań.

Co Blue Yeti może mieć wspólnego z konsolą do gry?

W zasadzie to niezbyt wiele. U mnie jednak było nieco inaczej. Kabel, który dołączono do zestawu, po jakimś czasie zaczął odmawiać posłuszeństwa. Szukając nowego w internecie, zobaczyłem niezbyt małe ceny i wysyłkę z zagranicy. Przeczytałem jednak gdzieś w internecie (bodajże wątek na reddicie, nie pamiętam), że kabel od pada z PS3 powinien się idealnie sprawdzić. Jako, że na konsoli już dawno nie grałem, bo jestem zaciekłym pecetowcem, od razu postanowiłem, że sprawdzę, czy będzie to miało szansę powodzenia. Okazało się, że kabel zadziałał, co więcej – był w mojej ocenie nieco solidniejszy od oryginału… I służy mi do dziś, prawdopodobnie ponad dwa lata.

Poniżej moja subiektywna ocena z wyszczególnieniem pozytywnych i negatywnych cech produktu.